Święta, święta i już po świętach...
Przygotowań było sporo bo i w tym roku Wigilia była u Nas. Ja zawsze mogłam liczyć na mojego osobistego asystenta. Hubert od zawsze towarzyszył mi w kuchni. Gdy był malutki spał w wózku, później w foteliku samochodowym na blacie, później w fotelu, czasem siedział na blacie a gdy stanął na nogi pomaga już całym sobą.
Jak co roku było pieczenie pierników, ciast, ciasteczek. Przy smażeniu krokietów też miałam pomocnika, tak naprawdę to dzięki niemu tak sprawnie wszystko mi poszło.