W piątek z samego rana poleciałam z krwią Hucbia do laboratorium...i tak jak przypuszczałam morfologia kiepska. Po konsultacji telefonicznej z naszym hematologiem pojechaliśmy do Krakowa na oddział dzienny, przetoczyć się.
W gabinecie nasza ulubiona Pani doktor, zbadała Hubcia i biegiem wysłała nas na oddział. Tym razem długo czekaliśmy na krew ale i też późno przyjechaliśmy do szpitala bo dopiero koło 12 byliśmy na miejscu, i mimo, że rano zamawiałam krew to podłączyli Hubcia do "kabelka" około 17. całe szczęście że badania są dość dobre a o 19 wychodziliśmy już z oddziału, do domku dojechaliśmy około 22:30, była szybka kąpiel, kolacja a potem w objęcia Morfeusza.
Dziś rano widać, że Hubi tryska energią, nie tak jak w poprzednich dniach i mimo, że ma barć jeszcze antybiotyk to humor mu dopisuje, jedynie to to widać, że brzuszek go pobolewa od czasu do czasu ale mamy nadzieje, że dojdzie do formy po odstawieniu antybiotyku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz