Tym razem udało nam się wytrwać do końca turnusu, małego tego wcale nie żałuje, że z wcześniejszego wyjechaliśmy, bo pogoda była do bani podobno w pozostałe dni było zimni i padało cały czas.
Obawiam się tyle, że Hubi nie będzie miał kompana do zabawy a tu taka niespodzianka, mało że nigdy nie siedzieliśmy sami na plaży to pogoda była cudna. Codziennie byliśmy na plaży, kopaliśmy doły, laliśmy się wodą, ja nawet parę razy skusiłam się na kąpiel w morzu, bo tata Hubcia cały czas siedział w wodzie, była wycieczka do mini ZOO, zwiedzaliśmy Międzyzdroje i dużo spacerowaliśmy. Tak więc turnus uważam za bardzo udany i jak zdrówko pozwoli to za rok też pojedziemy w tym samym terminie.
Hubiś bardzo dobrze znosił cały pobyt, był pogodny, pełen weny do zabawy, w tym roku nie siedział tylko na kocu ale i spacerował po piachu, oblewał wszystko wodą (nawet siebie po głowie)
Co tu dużo pisać było cudownie. Ciepło wspominany wspólne posiłki na stołówce, bo w tym roku mieliśmy naprawdę wielkie szczęście trafić na Panią Basię i Pana Edwarda, serdecznie pozdrawiamy. Hubi tak się zaprzyjaźnił z Panem Edwardem, że wypuszczali się na samotne spacerki po Międzywodziu a mama z tatą mieli chwilkę dla siebie.
W tym roku tak się złożyło, że Hubi obchodził na turnusie swoje 11-te urodziny. Tortu niestety nie było, bo żadna cukiernia nie chciał nam upiec małego torta ale były pucharki lodowe i prezenty.
Nie będę już więcej pisać tylko pokaże Wam jak nam było dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz