Poprzedni weekend spędziliśmy w NS bo jak tu siedzieć w domku jak za oknem taka piękna pogoda, zwłaszcza, że tata zamienił się dyżurami z kolegą z pracy.
Pogoda tym razem była łaskawsza, owszem było gorąco ale nie upalnie, można było wyjść na dwór i pospacerować. Nie zabrakło też mini prac w ogrodzie przy którym wszyscy pomagali. Ale największą radochę miał jak zawsze Hubert. Poganiał nas wszystkich, dawał instrukcję co gdzie i jak trzeba sprzątać. A wieczory były już ciche, bo bez dzieci które już słodko spały w swoich łóżeczkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz