Tym razem nie będzie o Huberciku lecz o mojej mamie a Jego ukochanej babci Danusi, którą zaatakował "Pan Paskuda"
Zaczęło się niewinnie od osłabienia, bólu brzucha a potem był już szpital i masa badań... po gastroskopii i wycinkach z histopatologii okazało się że to nowotwór żołądka...
Dlatego z góry przepraszam za brak postów ale w tym momencie musimy zawalczyć o życie ukochanej babci Hubercika, którą nasz synek nie opuszcza ani na krok. Gdy tylko wróciła ze szpitala nawet śpią ze sobą w łóżku, jedzą i bawią się na tyle ile sił Jej starcza. Teraz naszym domkiem stał się domek babci Danusi.
Za ponad tydzień znowu czeka Ją szpital i ciężka operacja.
Wierzymy, że wspólnie pokonamy "Pana Paskudę".
Za ponad tydzień znowu czeka Ją szpital i ciężka operacja.
Wierzymy, że wspólnie pokonamy "Pana Paskudę".
Dlatego prosimy wszystkie dobre duszki o modlitwę za zdrówko naszej babci Danusi.
Wspólny spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz