W czasie świąt wszyscy powinni się radować, niestety u Nas nie było radośnie.
Po pierwsze to pierwsze święta bez ukochanej babci Danusi, po drugie Ja kilka dni przed Wigilią dostałam zapalenia płuc, a z wtorku na środę dziadziu Huberta trafił do szpitala i jak się później okazało z zawałem serca. Tak więc sami widzicie że święta nie należały do radosnych.
Ja po kilku dniach leżenia plackiem w łóżku i gorączką sięgająca prawie 40 stopni wstałam i dzień przed Wigilią zaczęłam gotować i piec w kuchni oczywiście z najlepszym pomocnikiem jakim tylko mogłam sobie wymarzyć czyli naszym kochanym synkiem.
Prawie całe święta spędziliśmy w domku, drzwi się nam nie zamykały, dom był pełen gości, zwłaszcza dzieci było słychać. W niedzielę pojechaliśmy do mojego brata i już tej samej nocy Hubert dostał wysokiej gorączki a z samego rana trzeba było wezwać pediatrę. Efekt jest taki iż znów mamy antybiotyk tym razem na 10 dni, później kontrola zarówno u pediatry jaki i krwi.
Mam nadzieje że przyszły rok będzie dla Nas łaskawszy, bardzej zdrowy i szczęśliwy czego i Wam wszystkim z całego serca życzę.
Mój elegancik.