18 stycznia Hubert miał drugi atak woreczka żółciowego. Z samego rana wstał cały żółty. Po ogarnięciu wszystkich spraw około 13 byliśmy już w poradni i czekaliśmy na wyniki krwi. Niestety bilirubina, aspat i alat były bardzo wysokie. Około 16 byliśmy już na oddziale. Hubert miał założony wenflon, choć było bardzo trudno bo upłynęło zaledwie dwa tygodnie od ostatniego pobytu.
W szpitalu z dnia na dzień Hubert wracał do normalnego koloru, niestety w niedzielę spadła dość drastycznie morfologia i trzeba było znów przetoczyć krew.
We wtorek parametry były na tyle dobre że zapadła decyzja że wychodzimy do domu.
Niestety nadal żaden z lekarzy nie chce nam usunąć woreczka, twierdzą że jeśli jeszcze leki dają rade to musimy póki co obejść się bez operacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz