Wczoraj odwiedzili nas nasi "starzy" przyjaciele...cel nie był jakiś wyjątkowy bo po prostu dawno nie jedli mojej dobrej pizzy(nie chwaląc się każdemu kto jadał u mnie smakowała,) a tak naprawdę to oblewaliśmy małe zmiany w naszym dużym pokoju...
Jak zawsze było wesoło a sama impreza skończyła się grubo po pierwszej w nocy i ku naszemu zaskoczeniu ani jedno dziecko nie skarżyło się że jest zmęczone czy śpiące...nawet Hubiś wytrzymał do końca i pożegnał gości i parę minut prze drugą poszedł grzecznie spać...i tyko w myślach łudziłam się że pośpi dłużej niż zazwyczaj...niestety wstał po pięciu godzinach jak nowo narodzony gotowy do zabawy w przeciwieństwie do rodziców...no cóż może kiedyś odmieni mu się a rodzice odeśpią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz