We wtorek z samego rana pojechaliśmy z Hubim do USD
w Krakowie-Prokocimiu najpierw do przychodni hematologicznej potem
skierowali nas na oddział dziennego pobytu hematologii i onkologii
dziecięcej. W poradni normalna procedura, badania i bardzo miła
wizyta przecudownej pani doktor...Hubi aż wrócił się do gabinetu
bo zapomniał posłać buziaków zrobić "papa" a na
oddziale jak to na oddziale, jedne dzieci czekały na chemię inne na
krew tak jak Hubi. Panie pielęgniarki jak zawsze uśmiechnięte i
profesjonalnie założyły wenflon Hubiemu...niestety płacz był. My mieliśmy
zamówioną krew już we wtorek i dlatego o 12 z minutami Hubi był podpięty do
"kabelka" Krew zeszła dość szybko i po16 byliśmy już
całkiem wolni i gotowi do domu...Ogólnie było miło i szybko...
Kilka fotek z pobutu na oddziale.
Odwiedziała nasz ciocia Ewa.
Podpięty do "kabelka" z krwią.
Zabawa.
Zabawa cd.
Z kolegą czekam na swoją kolej.
Doczekałam się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz