1 do 31marca mieliśmy zaplanowany turnus
rehabilitacyjny w sanatorium w Kudowie Zdrój "Orlik"...niestety
nie nacieszyliśmy się długo rehabilitacją. Jestem tak wściekła
bo przejechaliśmy 500 km tylko na 5dni, tylko dlatego, że jedna z mam przyjechała
już z dobrze podziębionym dzieckiem ( a w sumie miała ich
pięcioro) Mnie by do głowy nie przyszło żeby przyjechać do
szpitala z chorym dzieckiem, wiedząc że będą tam dzieci po
przeszczepach szpiku, białaczkach, guzach mózgu i z obniżoną
odpornością...
Ogólnie całą placówkę odbieram bardzo dobrze,
rehabilitacja na wysokim poziomie, wszyscy bardzo mili i uczynni,
pokoje duże z nowymi sprzętami, jedyny minus to 7 schodków które
trzeba pokonać na stołówkę i na rehabilitację. Naprawdę polecam tą placówkęz czystym sumieniem. Ja napewno tam wrócę. Opieka pilęgniarska i lekarska całą dobę. Posiłki ustalane indywidualnie do potrzeb dziecka.
Cały dzień Hubi od rana do późnego wieczora miał
zajęcia, miał min.:
-ćwiczenia indywidualne czynne wolne
-nauka czynności lokomocyjnych
-ćwiczenia metodą Bobath
-inhalacje solankowe w komorze solankowej (grota
solno-jodowa)
-psychoterapia
-terapia rekreacyjna
-muzykoterapia
-zajęcia grupowe terapeutyczne
-terapia ręki
-zajęcia szkolne
Jak widzicie sporo tego było i Hubi jak nigdy prze
20 lądował w łóżku...szkoda tylko że przez3 dni udało nam się
poćwiczyć, ale po cichu mamy nadzieję że uda nam się pojechać w
sierpniu.
A tu tylko kilka fotek z naszego krótkiego pobytu.