We czwartek z samego rana pojechaliśmy w odwiedziny do babci Danusi do sanatorium. Szczawnica to małe miasteczko, bardzo ładne ale ma jeden mały minus a mianowicie wszędzie górki i schody bez podjazdów. Trochę się namęczyliśmy z pchaniem wózka, całe szczęście że babcia Danusia poradziła nam zabrać naszego trójkołowca bo ani rowerkiem ani aktywnym wózkiem nie dało by rady jeździć, zwłaszcza że mieliśmy do pokonania ogrom schodów, więc czasem tata opadał z sił i jechał po trawie.
Sanatorium w którym jest babcia Danusia przypomina czasy głębokiego PRL-u, nawet wyposażenie pokoi jak i cały budynek jest w opłakanym stanie. Nic nie jest przystosowane do osób niepełnosprawnych, bo wszędzie wysokie progi luk kilka schodków do pokonania.
Niestety pogoda nie była dla nas łaskawa, spacerek owszem był ale nie za długi, bo tuż po godz. 14-tej zaczął padać deszcz. Mamy nadzieje że w niedzielę pogoda będzie dla nas łaskawsza.
Oczywiście kilka fotek zrobiliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz