U nas nic ciekawego się nie dzieje. W sobotę korzystając, że tata był w domu wybraliśmy się do sklepu celem zakupu kasku rowerowego dla Huberta. Młody już tak szaleje na rowerze, że trzeba zadbać o jego bezpieczeństwo. Na początku były duże opory z jego strony, bo nie chciał nawet przymierzyć. Ale teraz nie ma mowy aby wyszedł na rower bez kasku, bo od razu krzyczy i pokazuje na głowie.
Natomiast w niedzielę odwieźliśmy babcię Danusię do sanatorium do Szczawnicy na całe trzy tygodnie. Najbardziej rozpacza Hubert, bo już dziś rano brał telefon (jak zawsze zresztą ) i chciał dzwonić do babci aby przyszła.
Jakby tego było mało to pogoda nam zwariowała, jest zimno bo tylko +10 stopni i na dodatek leje. W domu można zwariować z nudów, (niestety szkoły nadal nie mamy) i choć ja nie narzekam na nudę tylko Hubert chodzi i ględzi bo jemu tylko jedno w głowie... rower i zjeżdżalnia.
Teraz na poprawienie humoru kilka fotek z sobotnich harcy Huberta na placu zabaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz