Zaczęło się jak zawsze niewinnie bo od chwilowych zmian głosu. W niedziele coraz częściej ale źle nie było... w poniedziałek doszedł katar a głos stał się bardziej zachrypnięty.
Dziś po godz. 12 była u nas nasz kochana Pani doktor, osłuchowo czysto (całe szczęście) gardło lekko zaczerwienione. Leki mamy przepisane więc zaczynamy się kurować, bo może spadnie ten wyczekiwany przez Huberta śnieg?
Od poniedziałku mamy ferie zimowe i zamiast cieszyć się wolnym to chorujemy. Mam tylko nadzieje, że obejdzie się bez antybiotyku a kontrolna morfologia nie pokaże spadku i nie trzeba będzie jechać i przetaczać krwi.
Tak czy inaczej prosimy o moc uzdrawiaczy dla Huberta.
Na koniec pokaże jakie niespodzianki przygotował Hubert z okazji Dnia Babci i Dziadka jeszcze w szkole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz